środa, 13 lutego 2013

Rozdział 5.


-Gdzie Wy byłyście całą noc ?! – usłyszałyśmy głos Kariny wchodząc do pokoju.
-Spokojnie, uspokój się. Wszystko Ci wytłumaczymy. – próbowałam opanować przyjaciółkę.
-Jakie wytłumaczymy? Nawet telefony zostawiłyście w pokoju? Wiecie co ja tu przeżywałam? – coraz głośniej mówiła Karina.
-Nic nam nie jest. Wszystko jest w porządku. – uspokajała Karinę Julia.
Po kliku minutach kiedy emocje już opadły Karina od razu przystąpiła do przesłuchania.
-Mogłyście chociaż powiedzieć, że coś Was łączy z naszymi niedawno poznanymi piłkarzami a Wy nic.
-Zaraz, ale skąd Ty wiesz .. – zaczęłam zdezorientowana.
-Zniknęłyście w połowie imprezy, Wojtka ani Roberta nie ma, ich samochodów także.. Może i byłam trochę pijana, ale jeszcze kojarzyłam fakty. – zaśmiała się Karina.
-No dobrze, przepraszamy. – powiedziała Julia.
-Nie wiem czy będę Wam mogła wybaczyć nie powiedzenie mi tak ważnych rzeczy, ale.. nawet nie wiecie jak się cieszę ! – krzyknęła Karina ściskając nas z całych sił.
-Hahaha, dobra, dobra. Udusisz nas. – ledwo co to wypowiedziałam i Karina nas puściła.
 -Zdajecie sobie sprawę z tego, że to już jutro? Że już jutro spełni się jedno z naszych marzeń i obejrzymy mecz męskiej reprezentacji Polski siedząc kilkanaście metrów od murawy na Stadionie Narodowym ! – powiedziała zadowolona Julia.
-Tak, tak ! Wiem, że to będzie coś wielkiego ! – odparła Karina.
Cały dzień spędziłyśmy na regeneracji w spa, na masażach i basenach. Bardzo miło spędziłyśmy czas, jednak i tak najbardziej oczekiwałyśmy jutrzejszego meczu. Wieczór i noc spędziłyśmy w spokoju i rano obudziłyśmy się wyspane i w świetnych nastrojach. Otwierając oczy usłyszałam dźwięk telefonu. Na wyświetlaczu pojawił się nieznany mi dotąd numer. Wyszłam na balkon i odebrałam.
-Tak? – powiedziałam zaspanym głosem.
-Cześć kochanie. – odpowiedział po drugiej stronie mężczyzna. – Tu Wojtek.
-Cześć. Przepraszam nie poznałam Cię. – powiedziałam od razu żywszym tonem.
-Tęsknię za Tobą.
-Oo, ja za Tobą też. Alee… widzimy się dzisiaj na meczu. – odpowiedziałam.
-Tak, cieszę się z tego. Strasznie się denerwuje tym meczem. To mój pierwszy mecz w reprezentacji po kontuzji, nie chcę znowu czegoś zawalić, tak jak na Euro. – odpowiedział posmutniałym głosem bramkarz.
-Ej, przestań, nie możesz tak mówić. Wszystko będzie w porządku. Jesteś świetnym piłkarzem i wiem to, że pokażesz dzisiaj wieczorem swoje największe umiejętności. – odpowiedziałam.
-Naprawdę we mnie wierzysz? – spytał.
-Oczywiście, zawsze w Ciebie wierzyłam, wierzę i będę wierzyć. – powiedziałam uśmiechając się.
-Dziękuję. To naprawdę ważne dla mnie. Przepraszam, muszę kończyć, niedługo mam ostatni trening przed meczem. Do zobaczenia. – odpowiedział Wojtek.
-Okej, do zobaczenia. – odpowiedziałam i rozłączyłam się.
Wróciłam do pokoju, przebrałam się i postanowiłyśmy z dziewczynami zejść na śniadanie, a potem udać się na małe zakupy. Po męczącej przechadzce po sklepach wróciłyśmy do pokoju i szykowałyśmy się na mecz. Pomalowałyśmy nasze twarze biało-czerwonymi farbkami i ruszyłyśmy na stadion. Gdy dotarłyśmy ujrzałyśmy kilka tysięcy kibiców znajdujących się pod obiektem im. Kazimierza Górskiego. Weszłyśmy na stadion i zajęłyśmy nasze miejsca wyczekując piłkarzy obu drużyn. Po 10 minutach zaczęli pojawiać się na murawie. Na trybunach rozległ się śpiew i okrzyki radości. Wszyscy głośno śpiewali hymn Polski. To było świetne przeżycie, które zawsze chciałyśmy doświadczyć. Po pół godzinnym meczu Anglia wyszła na prowadzenie. Każdemu kibicowi humor się trochę zepsuł, ale to nie była nawet połowa meczu, my wiedziałyśmy, że chłopaki dadzą radę i wygrają ten mecz. Gwizdek. Koniec pierwszej połowy. Spojrzałam na Wojtka, który schodził z murawy i widziałam na jego twarzy tę złość, ten brak opanowania. Gdy zaczęła się druga połowa cała polska reprezentacja zaczęła grać jak w transie, to oni teraz przejęli kontrolę nad grą. Anglikom nawet nie dali dojść do piłki i po 20 minutach gry korner dla Polski. Ludo Obraniak dośrodkowuje wprost na głowę Kamila Glik, błąd Harta, Glik strzela i GOOOOOOL ! Polska remisuje z Anglią ! Jest remis 1:1. Na stadionie wybuchła wielka wrzawa. Każdy skakał z radości, ponieważ ten mecz był jednym z najważniejszych w całych eliminacjach do Mundialu 2014. 88 minuta meczu, nadal remis. Akcja Polaków. Krychowiak do Lewandowskiego, ten strzela i JEST ! GOOOL. Polska prowadzi z Anglią 2:1! Końcówka meczu każdy już cieszył się z wygranej Polski nad reprezentacją Anglii. Jednak po nieudanej akcji Polaków kontra Anglików. Rooney w polu karnym, wślizg Wasilewskiego. Nieudolny wślizg. Sędzia pokazuje Wasylowi czerwoną kartkę i zarządzą rzut karny. Serce biło mi jak oszalałe. Nie spuszczałam w tym momencie nawet na chwilę oczu z Wojtka. Widziałam jak to przeżywa, wie, że tym razem nie może zawieść. Na jego twarzy wypisało się wielkie skupienie. Gwizdek pozwalający wykonać strzał. Rooney uderza piłkę i…. BRONI, BRONI Wojtek Szczęsny! Ja stałam jak osłupiała nie wiedząc co się dzieję i nagle oprzytomniałam.
-Obronił, obronił! Słyszysz?! – wrzeszczała na mnie Julia.
Wiedziałam, że da radę, wiedziałam, że nie zawiedzie nikogo, a przede wszystkim samego siebie. Ostatni gwizdek i koniec meczu. Polska zwyciężyła z Anglią 2:1 i trzy punkty lądują na konto Polaków. Wszyscy kibice opuścili stadion z wielkimi uśmiechami na twarzach. My również to zrobiłyśmy. Jednak nie tak od razu opuściłyśmy plac stadionowy. Czekałyśmy aż piłkarze wyjdą z szatni. Po 30 minutach zaczęli się pojawiać przed stadionem.
-Robert ! – krzyknęła Julia, gdy tylko zobaczyła wyjawiającego się napastnika.
Rozglądałam się w poszukiwaniu Wojtka i wreszcie go ujrzałam. Od razu do niego podbiegłam, a on uniósł mnie do góry i pocałował.
-Widzisz? Mówiłam Ci, że dasz radę! Wiedziałam, że dzisiaj pokażesz na co Cię stać ! – z radością mu to powiedziałam.
-Dziękuję Ci, że tak we mnie wierzyłaś. – pocałował mnie namiętnie w usta.
-Musimy to uczcić ! – krzyknęła Karina.
-Tak! Jak najbardziej się z tym zgadzam! – odpowiedziałam. – To my jedziemy do hotelu się przebrać , gdzie się widzimy? – spytałam chłopaków.
-My po Was z Wojtkiem przyjedziemy pod hotel. – odpowiedział Robert.
-Okej. To zmykamy do zobaczenia. – odparła Julia.
Pożegnałyśmy się z piłkarzami i udałyśmy się do hotelu. Odświeżyłyśmy się i ja ubrałam się w <to>, Julia w <to>, a Karina w <to>. Po upływie godziny przyjechali po nas Wojtek z Robertem i udaliśmy się do klubu, żeby uczcić dzisiejszy, wygrany mecz. Wszyscy świetnie się bawili. Oczywiście po kilku godzinach mnie i Wojtka już nie było, a po krótkiej chwili do hotelu pojechali także Robert z Julią. Cały poprzedni dzień jak i noc mogłyśmy zaliczyć do najlepszych w naszym życiu.

--------------------------------------------------------------------------------

Jeśli Wam się podoba proszę, komentujcie, to dla mnie ważne. Bo jak komentujecie to wiem, że ktoś to czyta i że jest sens pisania dalej tego opowiadania. Z góry Wam dziękuję. :*

4 komentarze:

  1. Super . Czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny, zapraszam do mnie ;)
    http://polishfootballteam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. ja czytam i z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały. świetne i wciągające opowiadanie :)
    zapraszam do siebie, dzisiaj pojawił się nowy rozdział: http://lukasz-zosia-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajnie piszesz, będę czytać ;D
    Zapraszam do mnie ^^
    http://spainlovestoryoncampnou.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń