środa, 13 lutego 2013

Rozdział 5.


-Gdzie Wy byłyście całą noc ?! – usłyszałyśmy głos Kariny wchodząc do pokoju.
-Spokojnie, uspokój się. Wszystko Ci wytłumaczymy. – próbowałam opanować przyjaciółkę.
-Jakie wytłumaczymy? Nawet telefony zostawiłyście w pokoju? Wiecie co ja tu przeżywałam? – coraz głośniej mówiła Karina.
-Nic nam nie jest. Wszystko jest w porządku. – uspokajała Karinę Julia.
Po kliku minutach kiedy emocje już opadły Karina od razu przystąpiła do przesłuchania.
-Mogłyście chociaż powiedzieć, że coś Was łączy z naszymi niedawno poznanymi piłkarzami a Wy nic.
-Zaraz, ale skąd Ty wiesz .. – zaczęłam zdezorientowana.
-Zniknęłyście w połowie imprezy, Wojtka ani Roberta nie ma, ich samochodów także.. Może i byłam trochę pijana, ale jeszcze kojarzyłam fakty. – zaśmiała się Karina.
-No dobrze, przepraszamy. – powiedziała Julia.
-Nie wiem czy będę Wam mogła wybaczyć nie powiedzenie mi tak ważnych rzeczy, ale.. nawet nie wiecie jak się cieszę ! – krzyknęła Karina ściskając nas z całych sił.
-Hahaha, dobra, dobra. Udusisz nas. – ledwo co to wypowiedziałam i Karina nas puściła.
 -Zdajecie sobie sprawę z tego, że to już jutro? Że już jutro spełni się jedno z naszych marzeń i obejrzymy mecz męskiej reprezentacji Polski siedząc kilkanaście metrów od murawy na Stadionie Narodowym ! – powiedziała zadowolona Julia.
-Tak, tak ! Wiem, że to będzie coś wielkiego ! – odparła Karina.
Cały dzień spędziłyśmy na regeneracji w spa, na masażach i basenach. Bardzo miło spędziłyśmy czas, jednak i tak najbardziej oczekiwałyśmy jutrzejszego meczu. Wieczór i noc spędziłyśmy w spokoju i rano obudziłyśmy się wyspane i w świetnych nastrojach. Otwierając oczy usłyszałam dźwięk telefonu. Na wyświetlaczu pojawił się nieznany mi dotąd numer. Wyszłam na balkon i odebrałam.
-Tak? – powiedziałam zaspanym głosem.
-Cześć kochanie. – odpowiedział po drugiej stronie mężczyzna. – Tu Wojtek.
-Cześć. Przepraszam nie poznałam Cię. – powiedziałam od razu żywszym tonem.
-Tęsknię za Tobą.
-Oo, ja za Tobą też. Alee… widzimy się dzisiaj na meczu. – odpowiedziałam.
-Tak, cieszę się z tego. Strasznie się denerwuje tym meczem. To mój pierwszy mecz w reprezentacji po kontuzji, nie chcę znowu czegoś zawalić, tak jak na Euro. – odpowiedział posmutniałym głosem bramkarz.
-Ej, przestań, nie możesz tak mówić. Wszystko będzie w porządku. Jesteś świetnym piłkarzem i wiem to, że pokażesz dzisiaj wieczorem swoje największe umiejętności. – odpowiedziałam.
-Naprawdę we mnie wierzysz? – spytał.
-Oczywiście, zawsze w Ciebie wierzyłam, wierzę i będę wierzyć. – powiedziałam uśmiechając się.
-Dziękuję. To naprawdę ważne dla mnie. Przepraszam, muszę kończyć, niedługo mam ostatni trening przed meczem. Do zobaczenia. – odpowiedział Wojtek.
-Okej, do zobaczenia. – odpowiedziałam i rozłączyłam się.
Wróciłam do pokoju, przebrałam się i postanowiłyśmy z dziewczynami zejść na śniadanie, a potem udać się na małe zakupy. Po męczącej przechadzce po sklepach wróciłyśmy do pokoju i szykowałyśmy się na mecz. Pomalowałyśmy nasze twarze biało-czerwonymi farbkami i ruszyłyśmy na stadion. Gdy dotarłyśmy ujrzałyśmy kilka tysięcy kibiców znajdujących się pod obiektem im. Kazimierza Górskiego. Weszłyśmy na stadion i zajęłyśmy nasze miejsca wyczekując piłkarzy obu drużyn. Po 10 minutach zaczęli pojawiać się na murawie. Na trybunach rozległ się śpiew i okrzyki radości. Wszyscy głośno śpiewali hymn Polski. To było świetne przeżycie, które zawsze chciałyśmy doświadczyć. Po pół godzinnym meczu Anglia wyszła na prowadzenie. Każdemu kibicowi humor się trochę zepsuł, ale to nie była nawet połowa meczu, my wiedziałyśmy, że chłopaki dadzą radę i wygrają ten mecz. Gwizdek. Koniec pierwszej połowy. Spojrzałam na Wojtka, który schodził z murawy i widziałam na jego twarzy tę złość, ten brak opanowania. Gdy zaczęła się druga połowa cała polska reprezentacja zaczęła grać jak w transie, to oni teraz przejęli kontrolę nad grą. Anglikom nawet nie dali dojść do piłki i po 20 minutach gry korner dla Polski. Ludo Obraniak dośrodkowuje wprost na głowę Kamila Glik, błąd Harta, Glik strzela i GOOOOOOL ! Polska remisuje z Anglią ! Jest remis 1:1. Na stadionie wybuchła wielka wrzawa. Każdy skakał z radości, ponieważ ten mecz był jednym z najważniejszych w całych eliminacjach do Mundialu 2014. 88 minuta meczu, nadal remis. Akcja Polaków. Krychowiak do Lewandowskiego, ten strzela i JEST ! GOOOL. Polska prowadzi z Anglią 2:1! Końcówka meczu każdy już cieszył się z wygranej Polski nad reprezentacją Anglii. Jednak po nieudanej akcji Polaków kontra Anglików. Rooney w polu karnym, wślizg Wasilewskiego. Nieudolny wślizg. Sędzia pokazuje Wasylowi czerwoną kartkę i zarządzą rzut karny. Serce biło mi jak oszalałe. Nie spuszczałam w tym momencie nawet na chwilę oczu z Wojtka. Widziałam jak to przeżywa, wie, że tym razem nie może zawieść. Na jego twarzy wypisało się wielkie skupienie. Gwizdek pozwalający wykonać strzał. Rooney uderza piłkę i…. BRONI, BRONI Wojtek Szczęsny! Ja stałam jak osłupiała nie wiedząc co się dzieję i nagle oprzytomniałam.
-Obronił, obronił! Słyszysz?! – wrzeszczała na mnie Julia.
Wiedziałam, że da radę, wiedziałam, że nie zawiedzie nikogo, a przede wszystkim samego siebie. Ostatni gwizdek i koniec meczu. Polska zwyciężyła z Anglią 2:1 i trzy punkty lądują na konto Polaków. Wszyscy kibice opuścili stadion z wielkimi uśmiechami na twarzach. My również to zrobiłyśmy. Jednak nie tak od razu opuściłyśmy plac stadionowy. Czekałyśmy aż piłkarze wyjdą z szatni. Po 30 minutach zaczęli się pojawiać przed stadionem.
-Robert ! – krzyknęła Julia, gdy tylko zobaczyła wyjawiającego się napastnika.
Rozglądałam się w poszukiwaniu Wojtka i wreszcie go ujrzałam. Od razu do niego podbiegłam, a on uniósł mnie do góry i pocałował.
-Widzisz? Mówiłam Ci, że dasz radę! Wiedziałam, że dzisiaj pokażesz na co Cię stać ! – z radością mu to powiedziałam.
-Dziękuję Ci, że tak we mnie wierzyłaś. – pocałował mnie namiętnie w usta.
-Musimy to uczcić ! – krzyknęła Karina.
-Tak! Jak najbardziej się z tym zgadzam! – odpowiedziałam. – To my jedziemy do hotelu się przebrać , gdzie się widzimy? – spytałam chłopaków.
-My po Was z Wojtkiem przyjedziemy pod hotel. – odpowiedział Robert.
-Okej. To zmykamy do zobaczenia. – odparła Julia.
Pożegnałyśmy się z piłkarzami i udałyśmy się do hotelu. Odświeżyłyśmy się i ja ubrałam się w <to>, Julia w <to>, a Karina w <to>. Po upływie godziny przyjechali po nas Wojtek z Robertem i udaliśmy się do klubu, żeby uczcić dzisiejszy, wygrany mecz. Wszyscy świetnie się bawili. Oczywiście po kilku godzinach mnie i Wojtka już nie było, a po krótkiej chwili do hotelu pojechali także Robert z Julią. Cały poprzedni dzień jak i noc mogłyśmy zaliczyć do najlepszych w naszym życiu.

--------------------------------------------------------------------------------

Jeśli Wam się podoba proszę, komentujcie, to dla mnie ważne. Bo jak komentujecie to wiem, że ktoś to czyta i że jest sens pisania dalej tego opowiadania. Z góry Wam dziękuję. :*

niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział 4.


Otwierając ledwo zaspane oczy byłam w szoku.
-Zaraz, zaraz. Co to ma być? Co tu robisz? – spytałam zszokowana.
-Drzwi były otwarte, więc pozwoliłem sobie wejść i poczekać, aż się obudzisz. – odpowiedział Wojtek.
-Tak, obudziłam się, masz jakąś sprawę? – powiedziałam trochę zażenowana wczorajszą sytuacją.
-Chciałbym Cię przeprosić za wczorajszy wieczór. Nie chciałem żebyś to tak odebrała, że chcę się tylko Tobą zabawić po rozstaniu z Sandrą. Trochę wypiłem i nie myślałem racjonalnie. – powiedział ze skruchą piłkarz.
-Eh, dobrze przeprosiny przyjęte. – odpowiedziałam.
Przecież nie mogłabym się gniewać na kogoś takiego jak on. I to już nawet nie jest kwestia tego, że jest znanym piłkarzem. Po prostu wyzwalał, we mnie coś czego sama nie mogłam pojąć. Gdy tylko patrzyłam w jego piękne oczy rozpływałam się pod ich spojrzeniem.
-To może w ramach rekompensaty wybierzesz się ze mną na kawę? – spytał z uśmiechem Wojtek.
-Karina poszła do kina, a Julia z Robertem na obiad… - powiedziałam zastanawiając się nad propozycją piłkarza. – Dobrze, możemy iść. Daj mi 5 minut, muszę się przebrać.
-W porządku. Zaczekam w samochodzie. – odparł puszczając do mnie oczko.
Weszłam do łazienki, ubrałam <to>, związałam włosy w wysoki kucyk i wyszłam przed hotel.
-Jestem już. – powiedziałam wsiadając do samochodu bramkarza.
-Ślicznie wyglądasz. – powiedział zobaczywszy mnie.
-Dziękuję. To gdzie mnie zabierasz?
-Zobaczysz to jest niespodzianka. – powiedział to z takim błyskiem w oczach, że mimowolnie się uśmiechnęłam.
Po 15 minutowej drodze dojechaliśmy w miejsce, którego nigdy wcześniej nie widziałam.
-Gdzie jesteśmy ? – spytałam.
-Uwielbiam tu przychodzić zawsze gdy przyjeżdżam do Polski. Powiedzmy, że to jest takie moje miejsce na rozmyślenia. – zaśmiał się Wojtek.
Rozejrzałam się w około i nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Byliśmy w pięknym zielonym ogrodzie, pełnym kwiatów i cudownych rzeźb.
-Podoba Ci się to miejsce?
-Czy mi się podoba? Oczywiście. Jeszcze nikt nigdy mnie nie zabrał w tak cudowne miejsce. – powiedziałam zachwycona i ucałowałam piłkarza w policzek.
Około godziny chodziliśmy po przepięknym ogrodzie otoczonym cudowną scenerią rozmawiając o wszystkim i o niczym. Znałam go dopiero dwa dni, a czułam się jakbym go znała wieki. Po spacerze postanowiliśmy usiąść na ławce i chwilę odpocząć.
-Bardzo dziękuję, że mnie tu zabrałeś, to naprawdę urocze miejsce. – powiedziałam spoglądając na Wojtka. Kiedy ten ujął moją twarz i delikatnie pocałował. Próbowałam się bronić, jednak nie mogłam. Smak jego ust, jego zapach był nie do opisania. Jeszcze wczoraj wykrzyczałam mu prosto w twarz, że próbuje mnie pocałować i chce się tylko mną zabawić. Zaprzeczałam sama sobie. A poza tym jak mogłam całować się z kimś kogo znam zaledwie dwa dni? Lecz w tamtej chwili jakoś nie bardzo o tym myślałam. Liczył się tylko ten moment kiedy nasze usta po raz pierwszy się spotkały. Jednak dopadło mnie sumienie.
-Nie, nie mogę. – powiedziałam oddalając się od Wojtka.
-Co się stało? – spytał zdezorientowany.
-Po prostu nie mogę całować się z Tobą z myślą, że dopiero co zerwałeś ze swoją dziewczyną w głowie mam tylko to, że chcesz się mną pobawić. Może i mam dopiero te 17 lat, ale już zostałam zraniona i to bardzo. Nie mogę tak. Wybacz.
-Nie myśl w ten sposób, że chcę cię wykorzystać. Już wtedy kiedy ujrzałem cię w galerii, kiedy po raz pierwszy cię spotkałem wiedziałem, że nie mogę przejść koło Ciebie obojętnie. Wyglądałaś wtedy tak słodko i niewinnie. A Sandry nie kochałem już od dawna. Nie wiem dlaczego dopiero teraz to do mnie dotarło, może dlatego, że na mojej drodze pojawiłaś się ty. Nie potrafię Ci tego inaczej wytłumaczyć. – odpowiedział Wojtek z nadzieją w oczach.
Chciałam powtórzyć, że tak nie potrafię, że nie chcę, a przede wszystkim, że to za wcześnie, dopiero co się poznaliśmy, ale nie mogłam. Jedyne co zrobiłam i co bardzo mnie zdziwiło to pocałowałam Wojtka. W ciągu kilku minut spełniły się moje marzenia. W końcu zawsze pragnęłam poczuć się tak jak w tej chwili. Bezpiecznie i bez zmartwień. Jeszcze pół godziny spacerowaliśmy po ogrodzie, a później udaliśmy pod mój hotelu. Piłkarz odprowadził mnie pod same drzwi, otwierając spostrzegłam, że dziewczyny jeszcze nie wróciły do pokoju.
-Może wejdziesz? – zaproponowałam.
-Tak, oczywiście. – bez zastanowienia odpowiedział piłkarz.
-Może zamówić coś do picia lub do jedzenia? - spytałam biorąc do ręki telefon.
-Nie, zostaw to. - powiedział Wojtek zabierając mi telefon z dłoni odłożył go na półkę.
Patrzyliśmy na siebie kilka sekund. Jego oczy zdawały się wirować wkoło, nie mogłam oderwać wzroku od jego pięknych tęczówek. Nie zastanawiając się długo zaczął mnie całować, ale już nie tak jak zrobił to w ogrodzie. Pocałunek ten był pełen namiętności i pożądania. Nie protestowałam, gdy on przycisnął mnie do ściany jeszcze namiętniej przy tym całując moje spragnione usta. W tamtej chwili mógł zrobić ze mną co tylko chciał. Oddając się tej pięknej chwili zaczęłam rozpinać guziki jego koszuli badając przy tym jego tors. Zapomnieliśmy wtedy o wszystkim, gdy nagle drzwi od pokoju zaczęły się otwierać.
-Cholera! Dziewczyny. - krzyknęłam zdenerwowana.
Wojtek w pośpiechu zapinał swoją koszulę a ja próbowałam trochę ochłonąć. Na nasze szczęście zamek odmówił posłuszeństwa i dopiero po jakimś czasie dziewczynom udało się wejść do pokoju, a my jak gdyby nigdy nic siedzieliśmy na łóżkach i nerwowo spoglądaliśmy na siebie.
-O cześć dziewczyny. - powiedział Wojtek.
-Cześć. - odpowiedziały.
-I jak tam było w kinie i na obiedzie z Robertem, hmm? - spytałam spoglądając najpierw na Karinę, a potem na Julię.
-W kinie nuuuda, poszłam na jakiś horror, który okazał się bardziej komedią romantyczną. - odparła zirytowana Karina.
-Julka, a jak tam Robert sprawdził się w roli towarzysza obiadowego? - spytał ze szpiegowskim uśmiechem Szczęsny.
-A bardzo dobrze. Wybieramy się dzisiaj na imprezę i bez żadnych wymówek, idziemy wszyscy razem. - odpowiedziała Julia.
-Nie będziemy Wam psuć wieczoru. - zaśmiałam się.
-Przestań, my się tylko przyjaźnimy. - odpowiedziała Julia, a na jej policzkach pojawił się rumieniec.
-Tak, tak. Julcia, nie kłam, wiemy, że coś się między Wami kroi. - odparła z pewnym przekonaniem o swojej racji Karina.
Wojtek tylko spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.
-Lepiej już pójdę, bo Robert mi głowę urwie, że się nic nie odzywam. - powiedział bramkarz.
Powiedziawszy to pomachał dziewczynom na pożegnanie, a mi podarował całusa w policzek co było nie na miejscu, bo dziewczyny zaraz zrobiły wielkie oczy i dziwnie na mnie patrzyły.
-Co to było? - szturchnęła mnie łokciem Karina, gdy tylko Wojtek znalazł się za drzwiami.
-Ale co? - udawałam, że nie wiem o co jej chodzi.
-Jak to co? - wtrąciła zaraz Julia. - Ten buziak na pożegnanie. Paulina, nie ściemniaj i mów co się dzieje.
-No nic, to był tylko taki przyjacielski całus. - zaśmiałam się.
-Nieprawda ! Kłamiesz. - zaczęły ze śmiechem zarzucać mi kłamstwo dziewczyny.
-Nie kłamie. Dajcie spokój. - ze śmiechem, cała czerwona, wbiegłam do toalety i zamknęłam drzwi.
Po jakimś czasie dziewczyny uspokoiły się i dały mi spokój, przecież nie mogłam opowiedzieć im co zaszło. Sama nie byłam pewna tego do czego prawie doszło i czy dobrze robię. Po dwóch godzinach siedzenia i nudzeniu się zaczęłyśmy szykować się na imprezę. Zajęło nam to baaaardzo długo, ale przecież jesteśmy nastolatkami, więc to jest raczej normalne. Ja ubrałam <to>, Karina <to>, a Julia <to>
-Spódnice i sukienki miałaś za długie, że ubrałaś spodenki? - zaśmiała się Karina widząc mój strój.
-Co? W spodenkach jest mi wygodniej. - odpowiedziałam.
-Dobra, dobra. Wszystkie trzy dobrze wiemy, że uwielbiasz pokazywać swoje nogi, a te spodenki ledwo tyłek Ci zakrywają. - zaczęły się śmiać dziewczyny.
-Już przestańcie i chodźcie, taksówka już czeka. - odparłam.
Wyszłyśmy i wsiadłyśmy do taksówki udając się na imprezę. Pod klubem już czekali na nas dwaj piłkarze. Przywitaliśmy się i weszliśmy całą piątką do klubu. Zamówiliśmy drinki i poszliśmy na parkiet. Po chwili Julka z Robertem zniknęli mi z pola widzenia, a Karina też się gdzieś ulotniła. Zostałam sama z Wojtkiem, kiedy puścili wolniejszy kawałek. On złapał mnie za biodra, a ja zawiesiłam lekko swoje ręce na jego szyi. Tańczyliśmy ze sobą spoglądając sobie prosto w oczy. 
-Nigdy nie spotkałem tak wspaniałej dziewczyny jak Ty. - szepnął mi do ucha Wojtek.
Byłam zachwycona tym co usłyszałam z ust piłkarza, obdarowałam go lekkim całusem, a on odwzajemnił tę czułość. Tańczyliśmy jeszcze przez jakiś czas jednak czułam już zmęczenie, które odegrało się na moich stopach za to, że założyłam tak wysokie obcasy. 
-Nogi mi odpadają, nie dam rady dalej tańczyć. - zaśmiałam się spoglądając na Wojtka.
-Chodź, wychodzimy. - odparł pewny siebie bramkarz.
Przed klubem Wojtek otworzył drzwi do swojego samochodu.
-Zapraszam, wsiadaj. - uśmiechnął się.
-Ale gdzie jedziemy? - spytałam zdezorientowana.
-Do mnie, do hotelu. - odpowiedział obdarowując mnie namiętnym pocałunkiem. 
Nie sprzeciwiłam się, chyba podświadomie tego chciałam. Pragnęłam Wojtka jak nikogo innego na świecie. Chciałam się znaleźć u niego w pokoju sam na sam, a konkretniej z pewnością z nim na jego łóżku. Tak, właśnie tego chciałam. Podjechaliśmy pod hotel, w którym Wojtek przebywał w czasie pobytu w Polsce.
-Robert jest już w hotelu? - piłkarz zdziwił się widząc samochód swojego reprezentacyjnego przyjaciela.
Udaliśmy się tam gdzie od początku wieczoru chyba w myślach zmierzaliśmy. Do pokoju, gdzie będziemy tylko my dwoje. Gdy tylko weszliśmy do środka i drzwi się zamknęły szybko znikały z nas po kolei części naszej garderoby. Z każdą kolejną chwilą całowałam Wojtka z ciekawością i coraz większym pożądaniem. W końcu stało się to czego pragnęłam od chwili pierwszego styknięcia się naszych ust. Czułam się bezpiecznie w jego ramionach. Tak jak jeszcze nigdy. W tamtym momencie chciałam żeby czas się zatrzymał, żeby na te kilka chwil stanął w miejscu. 
Budząc się rano nie zastałam Wojtka obok mnie, co mnie zdziwiło. W pewnej chwili przeszło mi nawet przez myśl, że może to był tylko piękny sen, że nic się między nami nie zdarzyło. Kiedy do pokoju wszedł mój ukochany z tacą, na której znajdowały się same smakołyki. 
-Cześć kochanie. - pocałował mnie na 'dzień dobry'. - Jak się spało?
-Hej. Bardzo dobrze. Tylko, że krótko. - zaśmiałam się. - Co tam masz dobrego? Umieram z głodu.
-Same pyszności. Proszę, smacznego. A ja pójdę się odświeżyć. - powiedział bramkarz i udał się do łazienki.
Zjadłam pyszne śniadanie i spojrzałam na zegarek. Było już po 10.
-Dziewczyny mnie zabiją! - krzyknęłam, bo wiedziałam jakie będę miała piekło jak wrócę do własnego hotelowego pokoju. Szybko pozbierałam swoje ciuchy porozrzucane po całym pokoju i ubrałam się. Wojtek wyszedł już z łazienki.
-Wojtuś, muszę już iść. Jest późno, dziewczyny mnie zabiją, nie mam nawet przy sobie telefonu, na pewno się o mnie martwiły. 
-Poczekaj chwilę, ubiorę się i odwiozę Cię. - odparł.
-Nie, nie. Ty masz niedługo trening przed jutrzejszym meczem. Zamówię sobie taksówkę z telefonu na recepcji. Poradzę sobie. - uśmiechnęłam się do piłkarza poprawiając swoje włosy.
-Dzisiejsza noc była najcudowniejsza w moim życiu. - odparł Wojtek ujmując swoimi dłońmi moją twarz i pocałował mnie.
-W moim też. - odwzajemniłam pocałunek. - Muszę iść. Widzimy się jutro na meczu. - pocałowałam go ostatni raz i wyszłam.
Ku mojemu zaskoczeniu w hotelowym holu zastałam Julię.
-Julka ?! Co Ty tutaj robisz ?! - spytałam zszokowana.
-Paulina? Jak to się stało, że Ty tutaj... Wojtek? - spoglądała na mnie wielkimi oczami przyjaciółka.
W odpowiedzi tylko się uśmiechnęłam.
-Chwila, chwila. Wczoraj jak podjechaliśmy z Wojtkiem pod hotel widzieliśmy samochód Roberta, a wcześniej gdzieś w klubie zniknęliście. Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? - byłam oburzona na koleżankę, ale cieszyłam się jednocześnie, że była z Robertem.
-Nie chciałam nic Wam mówić, bo nie byłam pewna, ale Ty też się do niczego nie przyznałaś. - szturchnęła mnie Julia.
-Tak jakoś wyszło. - zaśmiałam się. - Musimy wracać do hotelu, Karina nas zabije. Masz komórkę? 
-Nie, zostawiłam ją w pokoju. - odparła przyjaciółka.
-Kurwa, ja też nie. Mamy przechlapane, na pewno milion razy do nas dzwoniła. No nic, będziemy się tłumaczyć. 
Zamówiłyśmy taksówkę z telefonu na recepcji i udałyśmy się do hotelu pełne obaw związanych z naszą przyjaciółką Kariną, która z pewnością odchodzi już od zmysłów, gdzie jesteśmy. Jednak byłyśmy nadzwyczaj szczęśliwe z nocy, którą spędziłyśmy u boku naszych ukochanych mężczyzn.

----------------------------------------------------------
Jeśli to czytacie, zostawcie po sobie komentarz, bo nie wiem czy jest sens dalej pisać to opowiadanie jak nikt tego nie czyta . :/

piątek, 8 lutego 2013

Rozdział 3.

/Wojtek/
-Cześć kochanie. – powiedziałem dzwoniąc do swojej dziewczyny Sandry.
-Ciekawych rzeczy się dowiedziałam. – odpowiedziała.
-Co ? Jakich ?
-Zdradzasz mnie! – wykrzyczała do słuchawki.
-Słucham ? – spytałem z niedowierzaniem.
-Nie udawaj takiego niewiniątka. – skwitowała.
-Nie wiem o co ci chodzi, cały czas się czepiasz i twierdzisz, że cię zdradzam. Chcesz to zakończyć ? – spytałem zdenerwowany.
-Tak, to koniec ! I żeby było jasne to tylko jest z twojej winy! – wykrzyczała.
Od razu po tych słowach rozłączyłem się. Byłem zdenerwowany, ale ulżyło mi. Wreszcie zakończyłem ten toksyczny związek, w którym codziennie byłem oskarżany o zdradę. Zadzwoniłem po chwili do Roberta.
-Stary, zerwałem przed chwilą z Sandrą, wychodzimy na miasto póki mamy ostatni wieczór wolny przed jutrzejszym zgrupowaniem. Co ty na to?
-Zerwałeś z Sandrą? No dobra, chodźmy. – odpowiedział Robert.
-Za pół godziny jestem pod domem twoich rodziców. Czekaj tam. – odparłem i rozłączyłem się.
Po upływie pół godziny byłem u Roberta i obaj postanowiliśmy wybrać się do jakiegoś klubu.

/Paulina/
-To jak ? Wychodzimy na jakąś imprezę ? – spytałam.
-Impreza? Pewnie! – odparła Karina.
-To ja idę się szykować. – powiedziała Julia.
Ja ubrałam się w <to>, Julia w <to>, a Karina w <to>.
Zamówiłyśmy taksówkę i pojechałyśmy do klubu. Wchodząc do lokalu wiedziałyśmy już, że będzie to wspaniały wieczór pełen zabawy i tańca. Zamówiwszy sobie coś do picia ruszyłyśmy na parkiet. Nagle podeszli do nas niespodziewanie Wojtek Szczęsny i Robert Lewandowski.
-Co za spotkanie. – powiedział Robert.
-Taaak. To niesamowite, że znowu się spotykamy. – odparła Julia.
-Dobra, ludzie, nie gadajcie tylko tańczcie. – szybko przerwała rozmowę Karina.
Wszyscy bawiliśmy się w najlepsze, jednak po jakimś czasie źle się poczułam i postanowiłam wyjść na dwór. Siedząc na ławce przed klubem zobaczyłam zbliżającego się do mnie Wojtka. Serce zaczęło mi walić jak oszalałe, ale w myślach powiedziałam sobie, że muszę się ogarnąć.
-Coś się stało? – podchodząc zapytał mnie Wojtek.
-Nie, wszystko dobrze. Trochę tylko się źle poczułam. – odpowiedziałam.
-Chyba nie jesteś za bardzo zadowolona z tego, że nas poznałaś, co? Wczoraj ani dzisiaj słowem się do nas nie odezwałaś. – powiedział.
-Nie, nie. To nie tak. Ja po prostu zawsze bardzo chciałam Was poznać. Nawet nie wiesz jak bardzo. I się teraz denerwuje. Bądź co bądź to jestem nieśmiała, nie umiem zawierać nowych znajomości. Przepraszam, że się tak zachowałam. – odpowiedziałam.
-Nie ważne. A tak w ogóle ślicznie dzisiaj wyglądasz. – powiedział spoglądając mi prosto w oczy Wojtek.
-Dziękuję. – grzecznie odpowiedziałam, jednak wiedziałam, że nasz wspaniały bramkarz jest pod wpływem alkoholu i stwierdziłam, że gada głupoty.
-Wiesz.. Wczoraj jak Cię spotkałem od razu mi się bardzo spodobałaś. – mówiąc to próbował mnie pocałować.
-Ej, przestań. – odsunęłam się od niego. – Co Ty próbujesz zrobić?
-Jak to co? Pocałować Cię. – skwitował.
-Chyba za dużo wypiłeś. Właściwie się nie znamy, a poza tym masz dziewczynę. – powiedziałam oburzona.
-Nie mam, zerwałem z nią dzisiaj. – odpowiedział niczym nie przejęty.
-Aa, to tak. Chciałeś sobie ze mnie zrobić zabawkę na pocieszenie? Mimo, że zawsze Cię uwielbiałam tak łatwo nie będzie. – powiedziałam zdenerwowana i nie czekając na jego odpowiedź ani na dziewczyny wróciłam sama do hotelu. Wzięłam prysznic i od razu zasnęłam. Następnego ranka na śniadaniu:
-Czego wczoraj tak szybko uciekłaś? Widziałyśmy jak wyszłaś z klubu a zaraz za Tobą poszedł Wojtek. Działo się coś? – zapytała z uśmiechem Julia.
-Tak, działo się. – odpowiedziałam.
-Co? Opowiadaj! – krzyknęła Karina.
-Jak wiadomo Wojtek był pod wpływem alkoholu, na początku chwilę rozmawialiśmy, wydawało mi się, że jest to zwyczajna rozmowa, a po chwili on próbował mnie pocałować. – powiedziałam bez większych emocji.
-Jak to próbował? Pocałował Cię? Przecież on jest z tą pożal się Boże Sandrą. – mówiła z niedowierzaniem Karina.
-Wiem, ale powiedział mi, że wczoraj z nią zerwał, a ja nie będę dla kogoś, nawet dla kogoś takiego jak Szczęsny, laską tylko na pocieszenie, powiedziałam mu to wstałam i poszłam do hotelu. – odpowiedziałam.
-Oj Paulina, Paulina. Na pewno nie chciał żebyś tak tego odebrała. – powiedziała Julia.
-Chciał, nie chciał, nie bardzo mnie to interesuje. Zachował się moim zdaniem co najmniej dziwnie. – powiedziałam i poszłam do pokoju.
Położyłam się na łóżku i zaczęłam słuchać muzyki. Po jakichś 10 minutach do pokoju weszły dziewczyny i co najdziwniejsze Robert Lewandowski.
-Cześć Paulina. – pomachał ręką Robert.
-Cześć. – odpowiedziałam lekko się uśmiechając.
-Kochanie, ja z Robertem idę na obiad, a Karina do kina. Idziesz z nami czy zostajesz? – spytała Julia.
-Nie, zostanę w pokoju. Jestem trochę zmęczona. – odpowiedziałam.
-Ok., jak chcesz, ale jakby coś do dzwoń to od razu wrócimy do hotelu. – skwitowała Karina.
-Oczywiście, dam znać jakby się coś działo.
-To na razie. – powiedziała cała trójka i wyszli.
Leżąc na łóżku i słuchając muzyki rozmyślałam nad tym co się stało wczoraj przed klubem. W końcu zawsze moim wielkim marzeniem było poznać Wojtka Szczęsnego, a co dopiero go pocałować, takiego scenariusza nie było nawet w moich najśmielszych snach. Jednak nie dawało mi to spokoju, że chciał mnie pocałować tylko ze względu na to, że wczoraj zerwał ze swoją dziewczyną i chciał się pocieszyć. Myśląc nad tym nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Po jakiejś godzinie się obudziłam i z wielkim zdziwieniem spojrzałam na łóżko obok. Siedział na nim Wojtek Szczęsny…

Rozdział 2.


/Paulina/
Droga dłużyła się w nieskończoność. Jechałyśmy tylko 2 godziny, a wydawało mi się jakbyśmy podróżowały kilka dni.
Zmęczone wysiadłyśmy i udałyśmy się do zarezerwowanego wcześniej hotelu. Po odebraniu kluczy od pokoju postanowiłyśmy się rozpakować.
-Nooo, dziewczynki. Zapowiada się miłe kilka dni w stolicy. Pojutrze mecz, a jak na razie mamy mnóstwo czasu żeby zwiedzić Warszawę i pobuszować po sklepach. Muszę sobie coś kupić nowego, bo nie mam w czym chodzić.- powiedziałam otwierając walizkę.
-Paulina, Ty jesteś uzależniona od ubrań, od mody i od zakupów. Powinnaś udać się do psychologa czy coś. - po tych słowach Julii wszystkie zaczęłyśmy się śmiać. 
-Dobra, dobra. Bardzo zabawne. - powiedziałam- Idę się odświeżyć, a potem wybywamy na miasto!
Po dwóch godzinach byłyśmy gotowe. Ubrałyśmy odpowiednie stroje i wyszłyśmy przed hotel.
-Czy Wy też to czujecie ? – zapytała Karina.
-Ale co ? – spytałam zdziwiona.
-Tylko my, Warszawa, zakupy, a przede wszystkim piłka nożna ! – prawie wykrzyczała to zadowolona Karina.
Po krótkiej rozmowie, udałyśmy się do galerii, gdzie na chodzeniu po sklepach spędziłyśmy ponad 4 godziny.
-To jak? Kawa i ciastko? – zaproponowałam.
-Jasne! – odpowiedziały dziewczyny.
Poszłyśmy do pobliskiej kawiarni i zajęłyśmy stolik. Za chwilę podszedł do nas kelner.
-Czy mogę przyjąć od pań zamówienie? – spytał mężczyzna.
-Tak, poprosimy trzy kawy latte i trzy szarlotki z lodami. – powiedziała Julia.
-Oczywiście, zaraz podam. – odpowiedział kelner.
Po kilku minutach dostałyśmy nasze zamówienie.
-Dziękujemy. – powiedziałyśmy razem.
-Trochę kalorii po tym wysiłku nam się przyda. – zaśmiałam się.
-Dokładnie. – przytaknęła Karina, gdy nagle zadzwonił jej telefon. – Oo, to Kacper, muszę odebrać, zaraz wracam.
-Ale szczęściara z niej. – powiedziała z westchnięciem Julia.
-Racja, ten jej Kacper to jakiś ósmy cud świata i jest mega w niej zakochany. Jest na każde jej życzenie. – odpowiedziałam.
-A my co? Siedzimy same już od roku. – zasmuciła się Julia.
-Hej, Julka. Przestań. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. My po prostu czekamy na tych odpowiednich. – zaśmiałam się.
-Może i masz rację. – potwierdziła Julia.
Czekając na Karinę usłyszałyśmy jej pisk. Szybko pobiegłyśmy zobaczyć co takiego się stało. Gdy podbiegłyśmy do niej zamurowało nas. Naprzeciwko tego miejsca gdzie się znajdowałyśmy stał Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny. Byłyśmy w szoku.
-Dziewczyny idziemy, musimy się z nimi przywitać i chociaż poprosić o autograf. – szybko zadeklarowała Julia.
-Nie ma mowy, nigdzie nie pójdę. – jąkałam się, ponieważ byłam w szoku.
-Oszalałaś? Chcesz przegapić taką okazję? To jest Lewandowski i Szczęsny. Nie pamiętasz jak jeszcze kilka miesięcy temu szalałaś na jego punkcie? Cały czas był tylko Szczęsny i Szczęsny a teraz nie chcesz go poznać? – powiedziała, a raczej wykrzyczała Julia, co było nie na miejscu, gdyż słysząc tę wypowiedź piłkarze odwrócili się w naszą stronę i długo na nas patrzyli.
-Ups. – powiedziała ze skrępowanym wyrazem twarzy Julia.
Lewandowski i Szczęsny nadal na nas patrzyli, a ja stałam jak wryta cała czerwona jak burak. Nagle obaj zaczęli się do nas zbliża.
-Cześć dziewczyny. Chyba przez przypadek usłyszeliśmy jak o nas rozmawiacie. – przywitał się Wojtek.
-Cześć. Jestem Julka – nie marnując czasu Julia szybko podbiegła do Roberta.
-Cześć, ja jestem..
-Wiem, wiem. Nie musisz mi się przedstawiać. – przerwała mu Julia.
-Jestem Karina. – również przywitała się druga z moich przyjaciółek.
-A ja jestem..ee..
-To jest nasza przyjaciółka Paulina – powiedziała Karina, gdy zauważyła, że nie bardzo mogłam z siebie cokolwiek wydusić.
-Jesteśmy po prostu w szoku, że spotkałyśmy takie osoby jak wy ! – powiedziała Julia. – Jesteście naszymi idolami.
-Naprawdę ? – zaśmiał się Szczęsny. – Interesujecie się piłką nożną ?
-Oczywiście. Nawet gramy w żeńskiej reprezentacji Polski. Ja z Julią gramy na obronie, a Paulina na ataku. – odparła Karina.
Ja nadal stałam jak słup soli gapiąc się i przysłuchując co mówią dziewczyny.
-To super ! – powiedział Robert. – Jesteście z Warszawy ?
-Nie, przyjechałyśmy na Wasz mecz. – odpowiedziała Julia.
-No to będziemy mieć niezły doping. – zaśmiał się Wojtek.
-Oczywiście. – zaśmiała się Karina.
-Chyba musimy już iść. – oznajmił Robert.
-Tak, będziemy się zbierać na trening. – odpowiedział bramkarz.
-Ok., to na razie. Mamy nadzieję, że się jeszcze spotkamy. – powiedziała Karina.
-My też mamy taką nadzieję. – odparli piłkarze.
Po tym jak mężczyźni odeszli od razu zaczęła się rozmowa.
-Ale jazda! Gadałyśmy z samymi piłkarzami. – powiedziała podekscytowana Karina.
-Paulina, możesz mi powiedzieć, słońce Ty moje, dlaczego się nie odezwałaś nawet słowem ? – pytała poirytowana Julia.
-Zamurowało mnie, doskonale wiecie jaka byłam meeeega zakochana w Szczęsnym kilka miesięcy temu nawet go nie znając. A teraz tak po prostu siedzę sobie w kawiarni, a on się pojawia. W końcu to nie byle kto tylko sam Wojtek Szczęsny. – odparłam.
-Ej, Julka. A Ty to chyba wpadłaś w oko naszemu Lewemu. – szturchnęła ją Karina.
-Hahahha. Błagam Cię. – śmiała się Julia.
-Tak naprawdę to i ja to zauważyłam jak na Ciebie spoglądał. – powiedziałam.
-Dajcie spokój, wracamy do hotelu. – wybełkotała Julia.
Posłusznie poszłyśmy za nią do hotelu.

__________________________________________________________________
Komentujcie, to dla mnie bardzo ważne. Bo jeśli nikt tego nie czyta to nie opłaca mi się pisać tych opowiadań. :/
Mam nadzieję, że choć troszkę się Wam podoba. :*

niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział 1.

/Paulina/
-Mamo, błagam. Doskonale wiesz jakie to dla mnie ważne.- od rana próbowałam przekonywać swoją mamę do wyjazdu na mecz.
-Nie jestem pewna czy to dobry pomysł. Będziesz tam sama. A jak Ci się coś stanie? - zaczęła już układać najstraszniejsze scenariusze mojego wyjazdu.
-Co mi się może stać? Mamo. A poza tym nie będę sama, jadą przecież jeszcze dziewczyny. A ja zawsze chciałam zobaczyć mecz męskiej reprezentacji Polski z bliska. - robiłam smutne miny z nadzieją, że to złamie mamę.
-Ehh, skarbie. Dobrze, zgadzam się. Ale jak pojedziesz masz dzwonić co najmniej trzy razy dziennie i zdawać relację co się u Ciebie dzieje i gdzie jesteś. Żebym się nie martwiła. - powiedziała mama.
-Jejku. Mamo, dziękuję. - krzycząc rzuciłam się jej na szyję. - Oczywiście, że będę dzwoniła, nawet co godzinę. Co tylko zechcesz. Dziękuję!
-Tylko masz się tam pilnować.
-Oczywiście mamo, oczywiście. Lecę teraz do dziewczyn powiedzieć im, że jedziemy. Jeszcze raz dziękuję.-ucałowałam mamę i wybiegłam w pośpiechu z domu.

W drodze zdążyłam jeszcze napisać smsa do Kariny i Julii:
Za 15 minut w tej kawiarni co zawsze.
Mam dla Was świetną wiadomość.
Czekam. :*

Dotarłam do kawiarni a za chwilę pojawiły się dziewczyny.
-Co było tak pilnego, że wyrwałaś mnie ze spotkania z Kacprem(chłopak Kariny) ? - weszła ze złą miną Karina.
-Co jest mała? Biegłam do tej kawiarni jak napisałaś mi smsa. - z zadyszką powiedziała Julia.
-Mam dla Was świetną wiadomość. Jedziemy na mecz ! - z wielkim uśmiechem na twarzy przekazałam tę wiadomość dziewczynom.
-Nareszcie! Spotkamy naszych idoli ! - krzyknęła Julia.
-Tak! Tak się cieszę, że jedziemy. - uradowana powiedziała Karina.
Po spotkaniu wszystkie trzy udałyśmy się po kupno biletów na mecz, a potem na zakupy po najpotrzebniejsze rzeczy i po jakieś nowe ciuszki. Wykończone wróciłyśmy do swoich domów. 
Dzień wyjazdu zbliżał się nieubłaganie i byłyśmy bardzo tym podekscytowane, że właśnie na meczu eliminacyjnym Polska-Anglia spotkamy naszych idoli, którymi byli polscy piłkarze.
Po spakowaniu walizek dzwoniłam do dziewczyn i obgadałyśmy wszystkie najważniejsze sprawy i czy wszystko zapakowałyśmy.
Następnego dnia po pożegnaniu się z rodzicami pojechałam na dworzec i tam z dziewczynami wsiadłyśmy do autobusu udając się do Warszawy na nasz pamiętny mecz...

Bohaterowie.

Paulina Gierych - 17 lat. Miła, towarzyska, kulturalna dziewczyna, która potrafi być wulgarna w niektórych sytuacjach. Ma świetne wyniki w nauce. Jej najważniejszą pasją jest piłka nożna. Jest reprezentantką Polski żeńskiej drużyny. Gra na pozycji napastnika. Bardzo kocha modę i zawsze podąża za nowymi trendami. Ma dwie zaufane przyjaciółki : Julię i Karinę.


Julia Kosiela - 17 lat. Rozmowna, lubiana, zabawna dziewczyna, która uwielbia zawierać nowe znajomości. Tak jak i Paulina jest reprezentantką polskiej drużyny żeńskiej w piłce nożnej. Gra na pozycji obrońcy. Po skończeniu kariery piłkarskiej chciałaby zostać modelką. Jest przyjaciółką Pauliny i Kariny.

Karina Chowan - 17 lat. Najspokojniejsza z całej trójki przyjaciółek, jednak gdy zajdzie taka potrzeba umie zawalczyć o swoje. Zarówno jak dwójka dziewczyn także gra w reprezentacji Polski na pozycji obrońcy. Drugą pasją Kariny jest fotografia. Uwielbia spędzać czas ze swoimi przyjaciółkami.

Wojciech Szczęsny - 23 lata. Bramkarz reprezentacji Polski i angielskiego klubu Arsenalu Londyn. Obecnie spotyka się z młodszą o 3 lata Sandrą, lecz wkrótce niespodziewanie jego życie diametralnie się zmieni.

Robert Lewandowski - 25 lat. Napastnik reprezentacji Polski i Borussii Dortmund. Dopiero co rozstał się ze swoją wieloletnią narzeczoną Anną. 

Będą występowali także inni bohaterowie, tacy jak piłkarze i rodzice dziewczyn.